środa, 27 lutego 2013

Roślinki...

Trochę więcej o roślinkach już wkrótce. Pokaże Wam mój prowizoryczny ogródek z kiełkami i mam nadzieje, że w tym roku uda mi się założyć małą dziełeczkę warzywną na balkonie. Jak mi się uda to się pochwalę. Oby wiosna przyszła szybko bo zeszłoroczne rośliny balkonowe już ledwo żyją w kuchni. I tak jak pewnie każdy z nas potrzebują świeżego, ciepłego powierza, trochę słońca i pożegnania z czapką. O szufladowym skalniaku nawet nie wspominam. Tak więc Wiosno - ruchy, ruchy!

A tymczasem mój najnowszy obraz. Jeśli komuś się spodoba zapraszam tu.  Jeśli czujecie, że może spodobać się waszym rodzicom, dziadkom , wujkom i ciociom - polecajcie. Wiecie co robić :) Miłego wieczoru, idę nakarmić kaczki i po mleko. Ktoś chce coś ze sklepu? 



piątek, 22 lutego 2013

Post Kulinarny!


Jak już kilka razy wspominałam, nie przepadam za gotowaniem. Tłumaczyłam to nierównym podziałem genów, że nie umiem, że A. lubi bardziej.  Tym chętniej chwale się dzisiejszym dokonaniem.
Zrobiłam dzisiaj makaron! I nie chodzi mi o to że ugotowałam wcześniej kupiony, tylko zrobiłam od A do Z. Sama. Wyszedł co prawda strasznie twardy, no ale cóż… Pierwsze koty za płoty. Następny będzie już absolutnie doskonały. A dlaczego? Bo mam pełną głowę dobrych rad od mamy! A wiadomo, że jak mama ugotuje, to nie ma nic lepszego na świecie. A żeby makaron nie czuł się zbyt osamotniony zrobiłam mu do towarzystwa sos śmietanowo – szpinakowy! I całego mojego dzisiejszego gotowania to on mi tylko wyszedł jak należy. 


Bo później upiekłam jeszcze ciasto. A właściwie dwa ciasta.  Kawowe z korzenną kruszonką orzechową. I wyszły mi 2 zakalce. Tak więc d...! Już więcej nic nie ugotuje! Geny się nie mogą mylić. Moja dzisiejsza przygoda z gotowaniem zaczęła się szybko i szybko się skończyła. Jeden sukces na trzy wykwintne potrawy.  Nie satysfakcjonuje mnie ten wynik. 

Kolejnego posta o gotowaniu możecie oczekiwać najdalej za pół roku. 



środa, 20 lutego 2013

Jak to było z tą telewizją. . .



A wszystko dzięki G i  M którzy polecili moją skromną postać reżyserom, scenarzystom, producentom, organizatorom, kamerzystom, dźwiękowcom,  prowadzącym i makijażystom. I dzięki mojej najlepszej na świecie mamie bez której na pewno nic z tego by nie wyszło.  Dziękuję bardzo!

Było tak: niewyobrażalny stres, mieszający się z podekscytowaniem i ciekawością doprowadził mnie do stanu tuż tuż  przed omdleniem. Przed rozpoczęciem się show pogawędziłam przez chwile z prowadzącym – w  poczekalni. Następnie zostałam wyzywająco i jak nigdy w  życiu umalowana przez Panią Makijażystkę. I w takiej właśnie niecodziennej wersji udałam się na „plan zdjęciowy”. Rozłożyłam swoje manele i cierpliwie czekałam na okrzyk: AKCJA! A gdy już  się zaczęło. . . to dopiero był stres! Ale ludzie mówią, że dałam rade. Kilka razy miło pogawędziłam sobie z prowadzącymi o tym co robie, dlaczego to robie, jak długo to robie i czy ktoś jeszcze mógłby coś takiego robić. Dowiedziałam się wiele ciekawych ciekawostek, np. był tam też chłopak który jest projektantem w La Manii, a jest milion lat świetlnych młodszy ode mnie. Tak, on opowiadał, że wyjeżdża do Paryża a ja w tym czasie zrobiłam bukiecik z raczków. Pożartowałam  trochę z kamerzystą. Zrobiłam co miałam zrobić. Zebrałam naręcze ochów i achów pod kątem moich prac.  Otrzymałam również zapewnienie, że to nie była jednorazowa przygoda po czym udałam się do Pani Makijażystki, zabrałam kurtkę i udałam się do domu aby w końcu odetchnąć z ulgą.


Końcowe wnioski: było fajnie, atmosfera bardzo swobodna, nikt na mnie nie nakrzyczał, nie wycieli mnie  z programu (a to już o czymś świadczy) i czułam się jak bym to ja projektowała bukiety z raczków dla La Manii.  Zdecydowanie nie jestem materiałem na gwiazdę telewizyjnych programów śniadaniowych. Ale co wystąpiłam w telewizji  to wystąpiłam! Już się nie mogę doczekać aż opowiem o tym wszystkim wnukom.

Jak tylko zdobędę nagranie to zrobię tu w tym poście aktualizacje i będziecie mogli obejrzeć całość. 


środa, 13 lutego 2013

Happy Birthday!


Przez to całe telewizyjne zamieszanie przegapiłam tak ważny moment. Mój blog w poniedziałek obchodził pierwsze urodziny! Korzystając ze sposobności chciałabym życzyć Wam moi najdrożsi – regularnych (przynajmniej 2 w tygodniu) postów, dużo zdrowia i radości oraz wielu inspiracji. A sobie życzę tak – dużo zdrowia i radości, wielu pomysłów które mogłabym tu prezentować, wielu podróży o których mogłabym tu pisać, wielu przygód (typu aMazing tv) o których mogłabym tu pisać, wielu pięknych niespodzianek o których mogłabym tu pisać, wielu przepisów (które zawsze zrealizuje A, ale pod którymi ja się podpisuję), wielu inspiracji, realizacji, odkrywania, propozycji, inwencji twórczych, ciągłej i nigdy nie gasnącej weny twórczej. 

Sto lat dla mnie! 

Szybkie podsumowanie pierwszego roczku : Po pierwsze - prowadzenie bloga to niesamowita frajda. Polecam każdemu. Po drugie - ileż przytrafiło mi się ciekawych sytuacji odkąd go prowadzę! Ileż poznałam ciekawych ludzi. Ileż stworzyłam ciekawych rzeczy! Po trzecie nabrałam pewności siebie i odwagi! Po czwarte, jedno z moich spostrzeżeń: prowadzenie bloga niesamowicie motywuje. Szczególnie jeśli jest o takiej tematyce jak mój. Ciągle zastanawiam się co by tu stworzyć, co mogę pokazać i o czy napisać. 

Poza tym, mój blog jest super nowoczesną platformą komunikacyjną!. Moja cała rodzina i znajomi są na bieżąco z tym co u  mnie słychać.





wtorek, 12 lutego 2013

Po prostu aMazing!


NIE UWIERZYCIE!  N I E    U W I E R Z Y C I E  ! Taką miałam przygodę, że po prostu nie uwierzycie! Ale musicie - ponieważ wszystko to co za chwilę przeczytacie wydarzyło się to naprawdę.  Otóż . . . Wystąpię w telewizji. Internetowej. www.amazingtv.pl. Jutro. Tak więc zapraszam wszystkich bez wyjątku na program „Po prostu aMazing”, będzie można mnie zobaczyć o 8:50, 9:35, 16:30, 18:30. Mnie i prezentowane przeze mnie walentynkowe rękodzieła. Całą historię poznacie wkrótce.....


niedziela, 3 lutego 2013

Plany, plany . . . i nie tylko

Dzień pozytywnego myślenia - dniem pozytywnego myślenia, ale myśląc o czymś -  za wiele się nie zdziała. Dlatego ja oprócz optymistycznego nastawienia do życia, krok po kroku (kroczek po kroczku) realizuję swój życiowy plan. Dzisiaj będę sprawdzać co tam ciekawego w trawie piszczy. Mam nadzieje nie trafić na nic interesującego - by po raz kolejny przekonać się o słuszności moich planów. Póki co nie trafiam . . . 

Poniżej moje cukierkowo - walentynkowe kwiaty dla babci na dzień babci - celująca praca zaliczeniowa i drugie - mówiące: dziękujemy za pomoc i troskę. Podobno nieźle sobie radzę. 




sobota, 2 lutego 2013

Dzień pozytywnego myślenia. . .


Świętowaliście dzisiaj ten dzień jakoś szczególnie? Ktoś walczył z pesymistycznym myśleniem? Komuś udało się wygrać tą walkę?  Ktoś został pokonany?

Ja się staram wygrywać codziennie, codziennie walczę z czarnymi myślami, walczę z czarnymi myślami innych, walczę z czarnymi myślami płynącymi w moja stronę niemal zewsząd! Ja wiem, że życie jest ciężkie, że życie jest trudne, że bywa ciężko i że czasem się po prostu nic się nie chce. I czasem mi też nie wychodzi i  poddam się, i wpadnę w wielką pesymistyczna dziurę. Ale zawsze staram się z niej jak najszybciej wygramolić i walczę dalej. 

Wykorzystajmy ten dzień, albo jutrzejszy dzień, jeśli ktoś nie wiedział że dzisiaj takie wydarzenie i ćwiczmy pozytywne podejście do życia! Ćwiczenie pierwsze: zawsze jak ktoś pyta co u Was? to mówcie, że wszystko dobrze. A nawet jeśli nie wszystko jest ok, to mówcie o tym co jednak jest dobrze. Tak postępują doświadczeni optymiści.