Czy jesteście odważni? Ja nie
jestem. Jestem. Nie jestem . . . jestem! Nie, nie jestem. Dobra, jestem. Niech
będzie że jestem. Albo może bywam. Tak, czasem bywam, czasem nie bywam. Niedawno
miałam przyjemność- nieprzyjemność wystawić się na „publiczny osąd” przed masą
osób. Wynik tego doświadczenia jeszcze niestety nie jest znany, ale chodzi o
sam fakt. Zrobiłam coś, na co zdecydowało się naprawdę niewielu z wielu. W tym
ja jako jedna z 250 os. Stres niewyobrażalny, ale jak mój stan przedzawałowy
powoli zaczął mijać pojawiła się wielka satysfakcja i poczucie wyróżnienia.
Nie mogę i nie chcę napisać i pokazać
o co chodzi, bo tam byli w większości obcy ludzie, a tu zaglądacie raczej WY
moi przyjaciele i Wy moja rodzino, a że
jestem osobą która absolutnie nie znosi krytyki mojej wspaniałej osoby to wam
nie powiem o co chodzi. Może kiedyś . . . Wracając do odwagi, mam nadzieje ze
jeden akt pociągnie za sobą drugi. I szczerze polecam łamanie stereotypów,
barier, własnych ograniczeń, spełnianie marzeń, planowanie i odważanie się.
Niedługo pokaże wam nowy obraz. Pierwszy
rozdział (króciutki) mgr skończony. Drugi zaczęty. Tyle u mnie. Pozdrawiam z
(jak zwykle zachwycającej) WW !
PS: Mam nadzieje, że jednak ktoś, poza wami najbliższymi, też tu czasem zagląda. Tak mi się marzy ktoś zupełnie nieznajomy.