W tym roku, razem z A, wpadliśmy
na pomysł zorganizowania jak najbardziej niezwyczajnych i jak najbardziej własnoręcznie
robionych prezentów. Postanowiliśmy podarować naszym najbliższym czas,
zaangażowanie, trochę wysiłku, wiele ciepłych myśli, dużo śmiechu i chichotów,
odrobinę łakoci oraz poczucie wyjątkowości. Każdy prezent to długie godziny
zastanawiania się co dla kogo. To nieprzespane noce spędzone na obmyślaniu co
by tu jeszcze dołożyć. To spisywanie listy osób i rzeczy, wykreślaniu,
zakreślaniu i podkreślaniu. Przygotowaliśmy paczki, po brzegi wypełnione
słodkimi, gorzkimi, mięciutkimi, pachnącymi, aromatycznymi, cieplutkimi,
iskrzącymi i dekoracyjnymi różnościami.
Znalazły się w nich własnoręcznie
robione zawieszki na choinkę, dzielnie wypychane przez moich elfowych pomocników.
Malutkie jabłuszka, które nie spełniają standardów. Waniliowa świeczka
wytapiana w domowych warunkach. Oczywiście miłosne pierniczki – i takie do zjedzenia i
takie do powieszenia. Bezy w wersji maxi i mini. Ciasteczka- gwiazdeczki, otrzymane
w prezencie od S. Ale z racji ich niebywałej urody dzielimy się i nimi. Zimne
ognie by przyniosły trochę tak zwanego świątecznego blasku. Są w nich również
uwielbiane przeze mnie drewniane klamerki pilnujące dostępu do wnętrz
świątecznych kartek. Są orzechy i szyszki. Są też suszone plastry pomarańczy,
cytryny i grejpfruta. Jest jeszcze dżem. Trochę pomarańczowy, trochę cytrynowy
i trochę imbirowy. Niestety jako dżem sprawdza się średnio, za to jako dodatek
do herbaty to niebo w gębie. Polecam właśnie w takiej formie. W niektórych
paczkach są jeszcze inne wyjątkowe wyjątkowości. Takie bardziej wyjątkowe.
Niektóre paczki wysyłaliśmy, żeby nikogo z tych najważniejszych nie pominąć. A
niektórzy dostaną coś zupełnie innego, za to również zrobionego (bądź
namalowanego) przez nas (bądź przeze mnie tylko). Lub rękawiczki : ) To
wszystko zależy od stopnia grzeczności.
Już zastanawiamy się co zrobimy
za rok . . .