I znów coś z serii zabawek sensorycznych dla Mani. Oczywiście w stylu czarno - biało - czerwono i trochę różowym. Jak już wspominałam nasza córeczka uwielbia przeglądać się w lustrze, stąd pomysł na wersje "turystyczną".
środa, 30 marca 2016
wtorek, 22 marca 2016
Ściana zaczarowana. . .
Tak jak każda sytuacja życiowa, tak i wynajmowane mieszkania ma swoje plusy i minusy. Jednym z plusowych minusów i minusowych plusów jest jego urządzanie. Z jednej strony szkoda wydawać kasę na jakieś trwałe zmiany, a z drugiej jest to okazja do uruchomienia od dawna nie używanej kreatywności. I ja to właśnie najbardziej lubię. Zrobić coś z niczego. Coś wstawić, coś przestawić. Coś okleić, zakleić, dokleić.
W naszym "aktualnym", wynajmowanym mieszkaniu nie ma niestety za wiele miejsca na kącik zabaw dla naszej córeczki, o własnym pokoju nie wspominając. Ale dzięki metodzie szeroko rozumianej eliminacji coś udało się wykombinować i miejsce się znalazło.
Ściana ma wszystko to co Mania najbardziej uwielbia...
Jest lustro, i groszki na ramie lustra które można skubać i próbować je pourywać. Kapeć jako pojemnik na ulubioną grzechotkę. Mania bardzo lubi kapcie, szczególnie te które akurat mam na nogach, ale jej własny wiszący nie oszukał jej na długo i po kilku godzinach znów polowała na moje. I jest też tablica z magnesami. Jej własna, bo nasze lodówkowe już dostawały szału od ciągłego rozrzucania.
Jest szeleszcząca szmatka, zwana szeleścianką, którą można szarpać do woli. Jest tekturowy domek dla książeczek w którym Mania chciała zamieszkać, dlatego ma pogięty dach i zarwane pięterko. I są jeszcze gryzaki. Które nie wzbudzają w niej zbyt dużego entuzjazmu. Przynajmniej nie w takiej wiszącej formie.
Misie, słoniki, króliczki i ptaszki też muszą być...
I co Wy na to? Podoba się?
środa, 16 marca 2016
Tym razem. . .
Kolejna porcja czarno-białych przyjemności.
Tym razem komplecik powędrował do mojej najmłodszej
chrześnicy Oli, zwanej też Olinkiem-Okrąglinkiem.
Uwaga, dużo zdjęć, bo Olinek jest przesłodki i pięknie pozuje. Mam nadzieję, że zabawki przypadły jej do gustu :) Zresztą, chyba widać, że zabawa jest przednia :) widać jak fantastycznie kostka wpasowała się w malutkie rączki, widać zaangażowanie, widać jak pysznie smakują metki i jaką przyjemność dźwiękową sprawiają elementy szeleszczące i grzechoczące. Wszystko to widać! Prawda?
Tak więc polecam siebie jakby coś, ktoś, gdzieś, wiadomo :)
niedziela, 13 marca 2016
Trochę czarno, trochę biało...
Tyle mam ostatnio pracy, że już
nie starcza mi czasu na chwalenie się tym co robię. A robię tyyyyle, że głowa
mała.
Wszyscy już o tym wiedzą, czytali
o tym, bądź od kogoś słyszeli. A co
poniektórzy nawet to mają. Więc tak
naprawdę mogłabym o tym nie pisać, ale w końcu po coś ten blog jest, prawda?
Nadrabiam zaległości i pisze też tutaj o moich małych sukcesach. A może wcale nie takich
małych?
Moje dwie ulubione przyjaciółki
Agnieszki, niedawno zostały ponownie mamami. Przy okazji pozdrawiam Anię i
Michasię. Postanowiłam podarować im coś czego sama nie mogłam znaleźć dla mojej
córeczki jak ona była taka tyci maleńka. Uszyłam dla nich czarno-białe komplety
zabawek. Czyli grzechocząca kostkę, szeleszczące szmatko-kocyki i filcowe
obrazki. Oczywiście wszystko bogato przyozdobione metkami. A czarno-białe dlatego, że takie małe bobasy najlepiej widzą kontrastujące ze sobą kolory i wyraźne, duże kształty. Nasza córeczka uwielbiała oglądać kontrastowe książeczki (i je jeść) jednak nie nadawały się do przytulania, stad pomysł na trochę milsze w dotyku zabawki.
To słodka Anulka w otoczeniu zabawek, o których możecie przeczytać też TUTAJ. Dziękuję bardzo za piękna recenzję :)
A to misiowa Michasia i jej porcja czarno-białych zabawek. Michasia jak jest znudzona to liczy kropki na szmatko-kocyku :) Podobno....
Subskrybuj:
Posty (Atom)