piątek, 28 września 2012

Nareszcie !


Nareszcie piątek :D Piękny, ciepły wieczór, w końcu wolne. Jutro żadnych praktyk. Czy można chcieć więcej? Chcieli byście jeszcze czegoś więcej? Ja ewentualnie mogła  bym być teraz na Teneryfie na przykład,  no ale to przyjemność dla wybranych. A jeśli faktycznie, jakimś przypadkiem któryś z czytelników znajduje się w tak egzotycznym miejscu to pozdrawiam serdecznie – bawcie się dobrze. Ja popijając pyszną herbatkę, zaopatrzona w ciepłe skarpety (nadal u mnie nie grzeją) przygotowuję się do niecodziennego wydarzenie, które będzie miało miejsce już za tydzień i jednocześnie trochę ekscytuję się wydarzeniem, które będzie miało miejsce już jutro. Obu się nie mogę doczekać. A o  co chodzi to napiszę już niebawem.

Ciacho całe dla mnie bo jutro mam imieniny !


A wy co dziś robicie?  Jakieś szalone plany? imprezy? Randki? Wycieczki?  Kino? 
Ja mam dziś podwójną randkę. 

sobota, 22 września 2012

Kolejny obraz . . .


Ależ  zimno ostatnimi czasy . . . Chyba nie ma ci liczyć na Polską Złotą Jesień. Więc jeśli aura nie sprzyja, kolorowe  liście migiem zamieniają się w burą breję a poziom szczęścia w organizmie  leci na łeb, na szyję konieczne jest zrobienie czegoś niesamowitego. Na przykład można kupić obraz. Mój. Jesienny. Polecam . . . 




środa, 19 września 2012

No trudno…



Co się stało to się nie odstanie. Na następne lato będzie trzeba czekać 9 miesięcy. Strasznie długo. . . A u mnie tym czasem za oknem pada. Ale domyślam się, że nie jestem wyjątkiem i że za waszymi oknami też pada. Zimno, szaro-buro, okres grzewczy jeszcze nie rozpoczęty. Eh… szkoda gadać…

Macie jakieś sprawdzone sposoby na jesienną chandrę? Ale na taką prawdziwą, dużą chandrę? Taką nie do pokonania, taką złośliwą, taką że aż ma się ochotę . . . ach, nie wiem już sama na co. Dobrze, że nie musiałam nigdzie dzisiaj iść…

Cały dzień spędziłam na owijaniu się kolejnymi kocami, na robieniu kolejnych herbat (z cytryną, imbirem i miodkiem) i na wzdychaniu jak to mi źle. Napiszcie, co zrobić żeby taki dzień jak dziś się więcej nie powtórzył. . .  

 A tak wygląda jesień u mnie :)

 

niedziela, 16 września 2012

4 kąty . . .


Uwielbiam moje mieszkanie. I jestem pewna, że każdy kto kiedyś w nim mieszkał,  lub był u mnie lub u kogoś kto w nim kiedyś mieszkał też je uwielbia. Śmiało mogę stwierdzić, że jest idealne. Ma tak: całkiem duży balkon, ma idealną lokalizację, ma dużo przestrzeni, ma świetnych sąsiadów, jest wystarczająco duże, ma niesamowite wspomnienia i jest najlepsze na świecie. Moje najulubieńsze ! 

I jak to wynajmowane mieszkanie - jest również średnio umeblowane .  .  . Po otrzymaniu już wszystkich mebli których moja rodzina nie potrzebowała i wszystkich mebli które nie mogły podążyć za kończącymi studia starszymi elementami rodziny – zrobiłam co się dało zrobić, umeblowałam jak się dało i było pięknie. Jednakże, w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment kiedy myśli sobie, że musi coś zmienić. U mnie występuje to średnio co pół roku. W zakończone już wakacje zrobiłam przemeblowanie, przemalowanie, później znów przemalowanie i znów przemeblowanie. Teraz tylko małe poprawki i nadal zastanawiam się nad przemalowaniem.

W związku z problemami urządzenia wynajmowanego mieszkania, nie za dużej swobody oraz  ciążącej mi świadomości że nie robie tego na zawsze zrobiłam coś z niczego. Coś co można szybko zdemontować, spakować, ewentualnie przewieźć dalej. Coś co również przyda się podczas  przeprowadzki bądź jesiennych zbiorów jabłek w sadzie. Można powiedzieć nawet, że jest to pewne inwestycja w przyszłość. Można powiedzieć nawet, że jest to pewne zobowiązanie do założenia sadu… tak, o tym też muszę kiedyś pomyśleć. 

Regał na różności powstawał dobre pół roku, skrzyneczki są moje własne i pochodzą z mojego własnego gospodarstwa, oraz z szerokich zasobów Pana Warzywniaka z budki naprzeciwko. Któremu bardzo serdecznie dziękuję i polecam wszystkim jego świeże i pyszne warzywa i owoce. Oprócz truskawek - zapamiętajcie!


A czy Wy macie jakieś pomysły na proste, oryginalne i tanie urządzanie domu? 

środa, 5 września 2012

pompon . . .


W końcu realizuję dawno zapowiadane zapowiedzi. Pamiętacie podglądające was pompony? Dziś o nich. Powstała nowa kolekcja broszek w sam raz do wpięcia do ciepłego jesiennego swetra. Wspominana jesień już tuż tuż więc warto się w coś takiego zaopatrzyć. Jednocześnie mięciutki pompon, swoimi pięknymi kolorami, zatrzyma dla was wspomnienie letnich, błogich dni. Pompony dostępne są w najrozmaitszych barwach, wielkościach i połączeniach. Powstawały dzięki cierpliwej pomocy A, debiutującej w tej dziedzinie twórczości M, i również debiutującej babci Z i cioci H. Wszystkim serdecznie dziękuję za pomoc przy tej mozolnej pracy. A jaki puszysty efekt...


 Więcej pomponów tu !