Uwielbiam moje mieszkanie. I
jestem pewna, że każdy kto kiedyś w nim mieszkał, lub był u mnie lub u kogoś kto w nim kiedyś mieszkał
też je uwielbia. Śmiało mogę stwierdzić, że jest idealne. Ma tak: całkiem duży
balkon, ma idealną lokalizację, ma dużo przestrzeni, ma świetnych sąsiadów,
jest wystarczająco duże, ma niesamowite wspomnienia i jest najlepsze na
świecie. Moje najulubieńsze !
I jak to wynajmowane mieszkanie -
jest również średnio umeblowane . . . Po otrzymaniu już wszystkich mebli których
moja rodzina nie potrzebowała i wszystkich mebli które nie mogły podążyć za
kończącymi studia starszymi elementami rodziny – zrobiłam co się dało zrobić,
umeblowałam jak się dało i było pięknie. Jednakże, w życiu każdego człowieka
przychodzi taki moment kiedy myśli sobie, że musi coś zmienić. U mnie występuje
to średnio co pół roku. W zakończone już wakacje zrobiłam przemeblowanie, przemalowanie,
później znów przemalowanie i znów przemeblowanie. Teraz tylko małe poprawki i
nadal zastanawiam się nad przemalowaniem.
W związku z problemami urządzenia
wynajmowanego mieszkania, nie za dużej swobody oraz ciążącej mi świadomości że nie robie tego na
zawsze zrobiłam coś z niczego. Coś co można szybko zdemontować, spakować, ewentualnie
przewieźć dalej. Coś co również przyda się podczas przeprowadzki bądź jesiennych zbiorów jabłek w
sadzie. Można powiedzieć nawet, że jest to pewne inwestycja w przyszłość. Można
powiedzieć nawet, że jest to pewne zobowiązanie do założenia sadu… tak, o tym
też muszę kiedyś pomyśleć.
Regał na różności powstawał dobre pół roku, skrzyneczki są moje własne i pochodzą z mojego własnego gospodarstwa, oraz z szerokich zasobów Pana Warzywniaka z budki naprzeciwko. Któremu bardzo serdecznie dziękuję i polecam wszystkim jego świeże i pyszne warzywa i owoce. Oprócz truskawek - zapamiętajcie!
A czy Wy macie jakieś pomysły na proste, oryginalne i tanie urządzanie domu?