W życiu bywa czasem tak, że mimo
szczegółowego planu wszystko idzie zupełnie inaczej. Dobrze jest, gdy dobry
plan pada na rzecz planu jeszcze lepszego. Tak właśnie mi się teraz
przydarzyło. Miałam być na miejscu a pojechałam do WW, co prawda na o wiele za krótko niż bym
chciała ale zawsze lepiej tak niż wcale. W WW jesień pełną parą - opadają liście,
kasztany, orzechy. Prace jesienno – porządkowe wykonane, jabłka oberwane i schowane,
warzywa wykopane i schowane. Próby uzyskania upragnionego zaświadczenia –
niestety bez sukcesu + odkrycie strasznej tajemnicy. Za to próby uzyskania
środka poprawiającego twardość skorupek jajek, zakończone pełnym sukcesem +
przemiła pogawędka ze sprzedawcą o pracy w ogrodzie. Jednym słowem dzień pełen
niespodzianek.
Acha, a na koniec – mam nowego kota. Niestety mimo wielu prób
nie udało mi się przekonać go do pozowania do zdjęć. Za to, dzięki wielu próbom
udało mi się dotknąć jego lewego ucha. Niżej foto-relacja z kawałka piątku i większości
soboty.
Wracając zabrałam ze sobą z domu 100 kg jabłek, 5 toreb jedzenia od
mojej kochanej mamy która dba o to bym nigdy nie zaznała głodu, milion zdjęć
jesieni – to tak już na zimę, najgrubszy sweter – też już na zimę, druty do
robienia na drutach, niestety kota nie zabrałam. A Wam jak mija weekend?
Pysznie wyglądają te jabłka! Kawa z szarlotką mmm :)
OdpowiedzUsuńFanie! jak ci dam jabłka to zrobisz szarlotkę? ja mogę załatwić kawę :)
OdpowiedzUsuńmogę się podjąć tego trudnego zadania, choć nigdy nie robiłem szarlotki :)
OdpowiedzUsuńnajwyższa pora! jestem pewna, że wyjdzie świetna !
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia - czyli WW jest jeszcze piękniejsza ;-)
OdpowiedzUsuńSuuper to zdjęcia przedostatnie (skrzynie z jabłkami) - budzą pewne me wspomnienia ;-)
A o co chodzi z tymi skorupkami od jajek? Zastanawiam sie teraz:-) Zdjęcia piękne.
OdpowiedzUsuńW czasie czytania relacji z WW uruchomily sie wszystkie moje zmysły: powąchałam kwiatki na łące,wzięłam sobie jabłko ze skrzynki, poglaskałam kota, ogrzałam twarz jesiennym słońcem, przemówiłam do psa, poszurałam po suchych liściach i zerwałam kiśc winogron. Dobrze, ze nikt mnie nie widział! Pies troche poszczekał, ale raczej przyjaźnie. Do nastepnej wizyty, dzięki za zaproszenie. Ciocia Jola z K.
OdpowiedzUsuńskorupki jajek pękają bo mają za mało czegoś i teraz trzeba podkarmić kury tym czymś żeby już więcej jajka nie pękały.
OdpowiedzUsuńCiocia Jola - jak najbardziej zapraszam do WW w realu, po jabłka i winogrona, do psa i kota. Póki ciepło :)
OdpowiedzUsuńu mnie weekend cudny.
OdpowiedzUsuńpiatek- po pracy wizyta w pzn u lekarza = dobre nowiny.
sobota- spanie na maksa, potem akcja sprzatanie pranie gotowanie a na wieczór troszke cooltury = koncert Anny Rusowicz.
niedziela- do poludnia spacer i zdjecia w zakrzewskim lesie i jarocinowym parku, po poludniu kawa, film, lenistwo
PS w tym roku wyjatkowo lubie jesien.
koncert Ani ! ale wam zazdroszczę :*
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper! Widzę że spotkałam bratnią duszę jeśli chodzi o przyrodę i zwierzaki. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na : monicalifeblog.pl
OdpowiedzUsuńKochana Misiu, póżno czytam Twojego bloga bo to już listopad, ale się wzruszyłam bo kocham jesień a WW szczególnie jest mi bliska, to moje klimaty z młodości, ale jabłka zawsze tak samo pachną. Jak dobrze że się spodobało cioci Joli, może uda nam sie któreś jesieni z Jolą poszurać razem po tych liściach i oby to nie JESIEŃ życia.
OdpowiedzUsuńCiocia Basia