Jak to zwykle bywa z moimi podróżami (a co się z tym wiąże i z przygodami) nigdy nie są planowane. Póki co. Tak też było tym razem. Co prawda dla niektórych jednodniowy wyjazd od Poznania nie powinien nazywać się podróżą i podróżowaniem, ale dla mnie tym właśnie był. Okazja nadarzyła się niespodziewaniem. I od razu pomyślałam sobie o Nim. Że w końcu się spotkamy. Po ponad pół roku. Tym razem sam na sam, nikt nam nie będzie przeszkadzał, poganiał. Nikt nie zgłodnieje i będzie chciał iść do domu. Tak więc... Poszłam do Muzeum Narodowego!
Główny sprawca zamieszania. Julian Fałat i jego obraz pod tytułem "Śnieg".
jaki piękny..dzis chyba mi sie uda Twoimi śladami podążyć :)
OdpowiedzUsuńpolecam :D daj znać czy ci się udało
Usuń