Miało być tak, że póki nie przyjdzie wiosna – ale taka
prawdziwa – to nic nie napiszę! Taki
mój cichy protest. Zresztą, nie chciałam
siać fermentu na moim blogu bo wszystkie posty sprowadzały by się do psioczenia
na pogodę. I drugie zresztą – nie mam wenty twórczej (patrz – pierwsze
zresztą). I pewnie przez cały kwiecień nic bym nie napisała gdyby nie
niezwykłej rangi wydarzenie.
Spotkanie z Panem Markiem!!! Pan Marek jest dla mnie numerem jeden jeśli chodzi o sobotnie przedpołudnia! I wiele innych pór dnia i tygodnia - ale soboty z Panem Markiem uwielbiam! Może ktoś ma podobne odczucia? Słucha ktoś czasem Markomianii? Ze spotkania wyszłam utwierdzona w przekonaniu, że Pan Marek jest równym gościem, otrzymałam autograf jeden klasyczny i jedno usprawiedliwienie nieobecności na zajęciach.
Moja lista rzeczy które powinnam zrobić w życiu jest już odrobinkę krótsza.
Wielkie dzięki M za taki prezent urodzinowy.
Ale super!! zazdroszczę ;))
OdpowiedzUsuńno problemo, kiedy się spotkamy liczę na bardziej dokładną relację :)
OdpowiedzUsuńMiśku gratuluje spełnienia kolejnego marzenia :*
OdpowiedzUsuńNiestety trójki nie słucham i nie znam kompletnie GOSTKA hahaha - wybacz mi ;)
OdpowiedzUsuńMusiałam, napisać bo tak się cieszę z dzisiejszego naszego (przypadkowego) spotkanie że SzOk ;)
(tak szok przez wielkie O) HAHA
Pozdrawiam Cię M.
WIOSNA lalalala......
wiosna, wiosna... spotkanie przypadkowe, ale jakie przyjemne :)
OdpowiedzUsuń.... powtórka z rozrywki ;-)
OdpowiedzUsuńi jak tu nie pisać - jeszcze raz i kawa ;)
Wychowana na Trójce jestem, więc uwielbiam wszystko co z nią związane. A aktualnie prowadzę misję zarażenia miłością do Trójki Adama :)
OdpowiedzUsuń