Teraz trochę o niesprawiedliwościach
życia! Bywa tak, że jedno z rodzeństwa dostaje czasem trochę więcej niż to
drugie, a czasem bywa nawet tak, że dostaje wszystko. Tak właśnie zdarzyło się w moim i
mojego brata przypadku. Wyrastaliśmy w błogiej nieświadomości rozkoszując się
beztroskim dzieciństwem. Prawda spadła na nas nagle i zszokowała wszystkich
wkoło. Choć przyznam szczerze domyślałam się tego już od bardzo dawna. Niemal
codziennie zdarzały się sytuacje w których myślałam: to niemożliwe, coś jest
nie tak! Początkowo starałam się z tym walczyć, próbowałam, poszukiwałam,
wypytywałam, obserwowałam i znów próbowałam, ale na nic to się zdało. Wyrok zapadł : nie potrafię gotować ! ! ! Za
to wszyscy Ci, także Wy, znający mojego brata wiecie że on potrafi. I to jak....
Ja po wielu latach ćwiczeń
potrafię zrobić doskonały kompot rabarbarowy. Poniżej przedstawiam Wam niezawodny
przepis, ale wystarczy że zastosujecie się do niego od punktu 7.
1 . Wypiel
grządki rabarbaru!
2 . Podlej
i obetnij głównego bohatera. Utnij mu wielkiego liścia po czym daj go kurom do
zjedzenia ! W przypadku gdy nie masz kur możesz założyć go na głowę jako czapkę
osłaniającą przed słońcem.
3 . Laseczki
rabarbaru zawiń w reklamówkę i zabierz go
w długą i ekscytującą podróż !
4 . Kiedy
jesteście już na miejscu, włóż rabarbar do lodówki i idź spać !
5 . Następnego
dnia i Ty i rabarbar jesteście gotowi do działania !
6 . Teraz
należy wyjąć z szafki największy garnek ze wszystkich !
7 . Nalej
do niego wody – 1/2 pojemności.
8 . Postaw na gazie, prądzie, ognisku lub czymś innym czym akurat dysponujesz a co
doprowadzi Twoją wodę do wrzenia.
9 . W
między czasie rabarbar zażywa kąpieli oczyszczających !
1 0. Kroisz !
1 1. Wrzucasz !
1 2. Mieszasz !
1 3. Czekasz !
1 4. Jak
się już zagotuje to niech się trochę pogotuje !
1 5. Należy
teraz poszukać siteczka i odcedzić rabarbarowe farfocle !
1 6. Do
ciepłego kompotu wrzuć cały cukier jaki
posiadasz w domu.
1 7. Mieszasz !
1 8. Studzisz !
1 9. Nalewasz
do najpiękniejszego kubka jaki jest w szafce.
Jeśli macie do tego sprytnego
chłopaka to do kompotu zrobi wam galaretkę jogurtowo-malinową.
dobre.. a ja najbardziej lubie rabarbar chrupac jak marchewke :)
OdpowiedzUsuńPrzepisu nie przeczytałam bo nie przepadam za kompotem z rabarbaru, ale muszę wspomnieć że uwielbiam wszelkie wypieki z tym pysznym kąskiem, a mianowicie zajadałam się dziś plackiem drożdżowym z tym specjałem ;-)
OdpowiedzUsuńmniam pyszności ;-)
Jeśli chodzi o Twoje gotowanie to (z tego co wiem sama) nie zgadam się z Tobą - obiad na który mnie zaprosiłaś był przepyszny !!!!
p.s.
"Igrzyska Śmierci" przeczytane - czekam na cześć drygą ;-) (mam nadzieję, że masz możliwość załatwienia) - szaleństwo co za książka - film jak zwykle odbiegający ;/
Pozdrawiam błogim spokojem majowym ;-)
ja placek z rabarbarem mamusiowy też już jadłam, i też uwielbiam !
OdpowiedzUsuńA fafrocle? Co z nimi? Ja lubię jak sobie pływają w kompocie:-) A jak mam przypadkowo rabarbar i truskawki, robię kompot r-t.Też pychota!
OdpowiedzUsuńJa do przecedzania mam tylko jedno sito o dość dużych okach, więc farfocle trochę się przedostają. A z dodatkiem truskawek też na pewno zrobię. mam nadzieję że już niedługo:)
OdpowiedzUsuńDobry początek! Zwykle naukę gotowania zaczyna się od jajecznicy. A Ty proszę ambitnie ...kompot! Wszystko pięknie zilustrowane. Czekam na nastepne przepisy.
OdpowiedzUsuńCiasto z rabarbarem jadłam wczoraj, "boguszynieckie", od Twojej chrzestnej!
Pozdrawiam rabarbarowo-kwaskowato i życzę dalszych kulinarnych sukcesów.
Ciocia Jola ( mama Magdy).
dzięki Ciocia za komentarz ! ! ! nie wiem czy znajdzie się tu jeszcze jakiś przepis. postaram się, może jeszcze trochę powalczę z przeciwnościami losu i nauczę się czegoś nowego....
OdpowiedzUsuńczesc michasia....wstałem dzis rano z zonką i rytualnie zajrzelismy na twojego bloga i.....bardzo nam sie podoba to co napisałaś. ja sie nawet niezle usmiałem ...oczywiscie w pozytywnym znaczeniu.moze spotkamy sie 19 ....
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo że mój blog wprawia Was już od samego rana w radosny nastrój, choć temat jest dość zatrważający. A co do 19 . . . to raczej się nie zobaczymy. Ale kto wie może zdarzy się to trochę wcześniej... kto wie... kto wie....
OdpowiedzUsuńCóż... autorka bloga jest nieopisanie skromna i bardzo krytyczna w stosunku do siebie! Poza opisanym powyżej kompotem (który wielokrotnie miałem przyjemność spróbować - i polecam przygotować go wg podanego przepisu bo jest pyszny), równie dobrze przygotowuje dziesiątki innych dań i trunków. Ot - chociażby dziś wspaniałe rabarbarowe (!) ciasto, które znikło w przeciągu 5 godzin... :)
OdpowiedzUsuńw otchłaniach twojego brzucha . . .
OdpowiedzUsuń