Tyle mam ostatnio pracy, że już
nie starcza mi czasu na chwalenie się tym co robię. A robię tyyyyle, że głowa
mała.
Wszyscy już o tym wiedzą, czytali
o tym, bądź od kogoś słyszeli. A co
poniektórzy nawet to mają. Więc tak
naprawdę mogłabym o tym nie pisać, ale w końcu po coś ten blog jest, prawda?
Nadrabiam zaległości i pisze też tutaj o moich małych sukcesach. A może wcale nie takich
małych?
Moje dwie ulubione przyjaciółki
Agnieszki, niedawno zostały ponownie mamami. Przy okazji pozdrawiam Anię i
Michasię. Postanowiłam podarować im coś czego sama nie mogłam znaleźć dla mojej
córeczki jak ona była taka tyci maleńka. Uszyłam dla nich czarno-białe komplety
zabawek. Czyli grzechocząca kostkę, szeleszczące szmatko-kocyki i filcowe
obrazki. Oczywiście wszystko bogato przyozdobione metkami. A czarno-białe dlatego, że takie małe bobasy najlepiej widzą kontrastujące ze sobą kolory i wyraźne, duże kształty. Nasza córeczka uwielbiała oglądać kontrastowe książeczki (i je jeść) jednak nie nadawały się do przytulania, stad pomysł na trochę milsze w dotyku zabawki.
To słodka Anulka w otoczeniu zabawek, o których możecie przeczytać też TUTAJ. Dziękuję bardzo za piękna recenzję :)
A to misiowa Michasia i jej porcja czarno-białych zabawek. Michasia jak jest znudzona to liczy kropki na szmatko-kocyku :) Podobno....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz