Co się stało to się nie odstanie.
Na następne lato będzie trzeba czekać 9 miesięcy. Strasznie długo. . . A u mnie
tym czasem za oknem pada. Ale domyślam się, że nie jestem wyjątkiem i że za
waszymi oknami też pada. Zimno, szaro-buro, okres grzewczy jeszcze nie
rozpoczęty. Eh… szkoda gadać…
Macie jakieś sprawdzone sposoby
na jesienną chandrę? Ale na taką prawdziwą, dużą chandrę? Taką nie do pokonania,
taką złośliwą, taką że aż ma się ochotę . . . ach, nie wiem już sama na co. Dobrze, że nie musiałam nigdzie
dzisiaj iść…
Cały dzień spędziłam na owijaniu
się kolejnymi kocami, na robieniu kolejnych herbat (z cytryną, imbirem i
miodkiem) i na wzdychaniu jak to mi źle. Napiszcie, co zrobić żeby taki dzień
jak dziś się więcej nie powtórzył. . .
A tak wygląda jesień u mnie :)
widzę, że ta jesień u Ciebie to wygląda przecudnie ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie...chandra,jesień,deszcz...nie jest to pozytywne.Brak słów...lubię Twój balkon:)
OdpowiedzUsuńbalkon najlepszy na kawkę, a jesień jak to jesień, musimy postarać się żeby nas nie pokonała
OdpowiedzUsuńsposób na chandrę - sobota 16 u nas - zapraszam na urodziny :P odmowy nie akceptuję
OdpowiedzUsuńo no to jak tak stawiasz sprawę to cóż mi pozostaje... będziemy :)
OdpowiedzUsuńno jeszcze mozna wyjechac zawsze :P
OdpowiedzUsuńaaaa . . . nie wytrzymam, to nie jest śmieszne...
OdpowiedzUsuń