sobota, 27 października 2012

Od czego by tu zacząć . . .



Dawno temu, jak byłam bardzo małą osóbką, babcia postanowiła, że nauczy mnie robić na drutach. Jak to wtedy wyszło nie napiszę, bo w sumie nic  nie wyszło - teraz kiedy jestem już prawie całkiem dorosła idzie mi zdecydowanie lepiej. Po kilku godzinach i po kilku próbach przypomnienia sobie co i jak zaczęłam robić szalik dla A. Dzięki wykorzystaniu akrylowej wełny najlepszego gatunku, oraz umiejętnością autorki czuje, że wyjdzie z tego coś, co nieraz uratuje moją ulubiona szyje przed wiatrem i mrozem. Jednak mimo szczerych chęci, nie udało mi się go skończyć przed pierwszym śniegiem . .  .



Miałam dzisiaj pierwsze zajęcia praktyczne na florystyce. Wiele się nauczyłam, wiele się dowiedziałam o pracy w kwiaciarni, poznałam kilka przemiłych osób i ogólnie spędziłam miło czas w otoczeniu sztucznych kwiatów, słomy i paproszków ze styropianu które ciągle pchały mi się do nosa, oczu i uszu.

Wnioski mam takie: tworzenie kompozycji florystycznych jest to zajęcie zaskakująco męczące, zajęcia uczą  tego, że nie każdy na świecie jest miłym człowiekiem, że pudełko szpilek to zdecydowanie za mało i że w hałasie nie można się skupić na pracy. Oprócz tego nauczyłam się obchodzić z wielkim kawałkiem styropianu, dowiedziałam się również, że  kiedy się go tnie to bolą zęby, że nie można przesadzać z ilością czegokolwiek, że potrzeba dużo drutu, że można wykorzystać do dekoracji prawie wszystko co się ma pod ręką i że jest to wszystko bardzo przyjemne. Jutro ciąg dalszy . . .

A poniżej mój pierwszy florystyczny stroik jesienny. . . 


Na koniec - nie była bym sobą jeśli nie rozpłynęła bym się nad cudownością dzisiejszej, w pełni zimowej pogody. Tak więc się rozpływam. Czyż nie jest pięknie? Z tym pytaniem zwracam się do części świata optymistycznie nastawionej do życia. Jak dla mnie nic wspanialszego by się nie mogło wydarzyć, począwszy od pobudki o 6 rano i wpatrywaniu się w okno aż do budzika, przez konieczność założenia zimowej, cieplutkiej kurtki aż po wieczorne lepienie bałwana . . .


Zimowa pogoda zachęca do doceniania chwil spędzanych w ciepłym domu, słuchania po cichu świątecznych piosenek, zajadania się mandarynkami i czekoladowym budyniem. Można już smażyć karpia. Można już wyjąć ulubione czapki i szaliki. Można tyle rzeczy których nie można kiedy nie pada śnieg . . .

Wraz z naszym nowym bałwanem, serdecznie pozdrawiamy:D




6 komentarzy:

  1. fan Twojego talentu :)27 października 2012 12:45

    nie wiem co napisać, jestem pod wrażeniem, poprostu zatkało mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. [ O losie ] co za nota ;-) Twoje pełne szaleństwo w władaniu klawiaturą ciągle mnie zadziwia ;-) Co do florystyki to najpełniej się z Tobą zgadzam ile to człowiek może się nauczyć ;-) Świetnie było - towarzystwo pierwsza klasa, robótki ręczne niczego sobie ;-) i tyle zapału do działania - szoken ;-) Czas spędzony najlepiej jak się da ;-) Pewnie, że po jakimś czasie się człowiek męczy, ale liczy się ta radość tworzenia, piękny wyszedł Ci ten stroik - 11/10 ;-)
    pozdrawiam
    Twoja wierna czytelniczka ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. tak właśnie, radość tworzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. anonim anonimowy4 listopada 2012 05:31

    bałwan!!!! a stroik pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. rękodzielniczka25 listopada 2012 05:05

    bardzo mi sie to wszytsko podoba.

    OdpowiedzUsuń