piątek, 22 lutego 2013

Post Kulinarny!


Jak już kilka razy wspominałam, nie przepadam za gotowaniem. Tłumaczyłam to nierównym podziałem genów, że nie umiem, że A. lubi bardziej.  Tym chętniej chwale się dzisiejszym dokonaniem.
Zrobiłam dzisiaj makaron! I nie chodzi mi o to że ugotowałam wcześniej kupiony, tylko zrobiłam od A do Z. Sama. Wyszedł co prawda strasznie twardy, no ale cóż… Pierwsze koty za płoty. Następny będzie już absolutnie doskonały. A dlaczego? Bo mam pełną głowę dobrych rad od mamy! A wiadomo, że jak mama ugotuje, to nie ma nic lepszego na świecie. A żeby makaron nie czuł się zbyt osamotniony zrobiłam mu do towarzystwa sos śmietanowo – szpinakowy! I całego mojego dzisiejszego gotowania to on mi tylko wyszedł jak należy. 


Bo później upiekłam jeszcze ciasto. A właściwie dwa ciasta.  Kawowe z korzenną kruszonką orzechową. I wyszły mi 2 zakalce. Tak więc d...! Już więcej nic nie ugotuje! Geny się nie mogą mylić. Moja dzisiejsza przygoda z gotowaniem zaczęła się szybko i szybko się skończyła. Jeden sukces na trzy wykwintne potrawy.  Nie satysfakcjonuje mnie ten wynik. 

Kolejnego posta o gotowaniu możecie oczekiwać najdalej za pół roku. 



5 komentarzy:

  1. a ja lubię zakalec :) a twoje nalesniki sa najlepsze na swiecie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonim anonimowy23 lutego 2013 08:51

    ale apetycznie to wygląda, aż chyba się sam zdecyduje na coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj M. ;-) Nie poddawaj się tak od razu ;-) Jak na pierwszy raz to wynik 1:3 jest suuper - myśl pozytywnie przecież zawsze mogło być gorzej 0:3 i co wtedy ? Piękny ten makaronik

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki G, masz racje, myśleć pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń