Rzecz działa się w godzinach
przedpołudniowych. Podczas wykonywania ostatnich czynności kulinarnych, które
mają za zadanie sprawić że po świętach nie będę mogła podnieść się o własnych
siłach z łóżka, doszło do sytuacji absolutnie zaskakującej. Absolutnie! Podczas
jednej z typowych, wielkanocnych śnieżyc pojawił się na moim podwórku. Wbrew
regionalnym tradycją, wbrew pogodzie i
wbrew wierze w niego. Pojawił się nie
wiadomo skąd i nie wiadomo gdzie pochował swoje czekoladowe jajeczka. Był
malutki, puchaty i zupełnie nieoczekiwany. Wielkanocny zajączek na moim
podwórku. Zdjęcia poniżej są dowodem że tym razem nie zmyślam. Taka historia
mogła wydarzyć się tylko w WW.
W otoczeniu drapieżnych sikorek
idę poszukiwać jajeczek. Wesołych świąt i własnego króliczka lub własnego podwórka.
ALE JAJA!!
OdpowiedzUsuńzgadzam się, nieprawdopodobny zbieg okoliczności :)
OdpowiedzUsuńale zające/króliki nie znoszą jajek :D
OdpowiedzUsuńnie znoszą ale roznoszą !
OdpowiedzUsuńOżesz jacie....
OdpowiedzUsuńSzoken, istny zbieg okoliczności, ale komu mogłoby się to przydarzyć jak nie Tobie ;-)
szaleństwo
;-)
pozdrawiam pozajaczkowo ;*
....
OdpowiedzUsuńświetny ten kicaj - trafił Ci się okaz ;-)
hahaha....
zbieg okoliczności - zbiegiem okoliczności, ale chyba faktycznie mało kto przeżywa takie przygody jak ja :D
OdpowiedzUsuń