niedziela, 13 marca 2016

Trochę czarno, trochę biało...

Tyle mam ostatnio pracy, że już nie starcza mi czasu na chwalenie się tym co robię. A robię tyyyyle, że głowa mała.

Wszyscy już o tym wiedzą, czytali o tym, bądź od kogoś słyszeli.  A co poniektórzy  nawet to mają. Więc tak naprawdę mogłabym o tym nie pisać, ale w końcu po coś ten blog jest, prawda? Nadrabiam zaległości i pisze też tutaj o moich małych sukcesach. A może wcale nie takich małych?


Moje dwie ulubione przyjaciółki Agnieszki, niedawno zostały ponownie mamami. Przy okazji pozdrawiam Anię i Michasię. Postanowiłam podarować im coś czego sama nie mogłam znaleźć dla mojej córeczki jak ona była taka tyci maleńka. Uszyłam dla nich czarno-białe komplety zabawek. Czyli grzechocząca kostkę, szeleszczące szmatko-kocyki i filcowe obrazki. Oczywiście wszystko bogato przyozdobione metkami. A czarno-białe dlatego, że takie małe bobasy najlepiej widzą kontrastujące ze sobą kolory i wyraźne, duże kształty. Nasza córeczka uwielbiała oglądać kontrastowe książeczki (i je jeść) jednak nie nadawały się do przytulania, stad pomysł na trochę milsze w dotyku zabawki.


To słodka Anulka w otoczeniu zabawek, o których możecie przeczytać też TUTAJ. Dziękuję bardzo za piękna recenzję :)  



A to misiowa Michasia i jej porcja czarno-białych zabawek. Michasia jak jest znudzona to liczy kropki na szmatko-kocyku :) Podobno....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz