piątek, 28 października 2016

Żeby nie było. . .

Żeby nie było, że kolejny wpis będzie za kolejne pół roku, zarywam nockę, i zaczynam pisać następny. Jak zacznę dziś (poniedziałek) to może do weekendu uda mi się skończyć. Dziś będzie szybko i konkretnie. Większość mojej kreatywnej energii skupia się na moim cudnym dziecku i tworzeniu dla niej super ekstra zabawek. W ten właśnie sposób powstała Tablica Manipulacyjna. Tablica, inaczej zwana sensoryczną, powstała z myślą o rozwoju Maniowych zmysłów. Działa na oko, ucho i dotyk. I pewnie rozwija jeszcze masę innych rozwojowych rzeczy. Ktoś kto ma małe dziecko ten wie o co chodzi. Kto nie ma, to niech zobaczy, i zapamięta na przyszłość żeby poprosić na któreś urodziny wkrętarkę i wiertarkę z wiertłami do betonu. Uwaga! Spoiler: tablica już dawno została zdjęta i na jej miejsce powstaje coś nowego.



Zdjęcia wyszły mi takie trochę średnie, bo tablica wisiała na mało słonecznej ścianie, więc... you know.

Od lewej: klamka drzwiowa, wiadomo do czego. Rura PCV do wrzucania piłeczek (nauka, że jak coś się wrzuci to musi to gdzieś wylecieć, chyba że się wcześniej zapchało wylot małymi misiami albo papierem toaletowym). Szczerze polecam, jedna z ulubionych zabaw Mani, zajmująca ją nawet na 7 minut! Pod rurą jest piórnik, (supełkowy materiał,  suwak do otwierania i zamykania, można tam pochować małe przedmioty). Rzep w komplecie z owocami i warzywami z popularnego skandynawskiego sklepu z meblami  (przyczepianie i odrywanie, ciekawa faktura i nowy dźwięk). Kółko do mebli (chyba służyło tylko do kręcenia, ale nie jestem pewna). Lusterko i folia trójwymiarowa pochowane w otwieraczach po chusteczkach ( nauka otwierania i zamykania, przeglądanie się w lusterku). Różne manualne zabaweczki przyczepione do uchwytów do mebli, (rozkładana metrówka, breloczki, sprężynkowe gumki, łyżki-miarki z popularnego skandynawskiego sklepu z meblami). Pojemnik na torebki jednorazowe, który tu służy jako pojemnik na zabawki (wciskanie i wyciąganie). Kalkulator (wciskanie guziczków, i obserwowanie jaka zawrotna cyfra z tego wyjdzie). Te okrągłe rzeczy, czarne  i czerwone to są lampki na "wciśnięcie". Początkowo faktycznie Mania chętnie włączała je i wyłączała, później nauczyła się je rozkręcać. Później wyjmować baterie, a ostatecznie baterie stały się ulubioną częścią tej zabawki. Później jest kolejny rzep. No i jest nos (temperówka, oczywiście bez ostrzącego środka), myśleliśmy, że ten nos będzie hitem! Mania akurat miała fazę na pokazywanie nosa, ale (wyobraźcie sobie moi mili!) tego nie dotknęła ani razu! Pod nim jest blokada do szafek, też ignorowana. Kolejna klamka. Tablice magnetyczne, do których nie zdążyłam zrobić magnesów. I na końcu suwak ze świecącym sercem.





Ale się rozpisałam! A myślałam, że wstawię tylko zdjęcia i reszty sami się domyślicie. I dodam tylko na koniec, że przyda się do robienia takiej tablicy mąż z duuuuuużym pokładem cierpliwości. Bez tego nawet nie zaczynajcie....

1 komentarz:

  1. Ten pomysł jest genijalny ! Wasza tablica jest nie tylko rozwijajaca, ale też pięknie skpmponowana kolorystycznie ! Cudo !

    OdpowiedzUsuń