sobota, 22 października 2016

Halo?

Czy ktoś tu jeszcze, oprócz mnie zagląda?

Od kwietnia mam taki plan, że coś tu wstawię, coś napiszę, robię dużo zdjęć z przeznaczeniem na bloga. Często wstaje wcześnie rano z myślą, żeby poświęcić extra wolny czas na blogowanie. Zazwyczaj kończy się to na dojściu do kanapy w salonie. W ciągu dnia też za bardzo mi to nie wychodzi, bo moja córka jak tylko widzi, ze się zbliżam do komputera myśli, że będziemy oglądać Świnkę Peppę. Prawda też jest taka, że po prostu wybiłam się  rytmu i to już nie jest takie proste. Ale nie poddam się tak łatwo! Więc dziś będzie post o wszystkim o czym chciałam napisać, a właściwie pokazać, na co nie miałam czasu/weny od kwietnia. 

To od początku. Zacznę od zaproszeń jakie zrobiłam na pierwsze urodziny Mani. Tak, to było baaaardzo dawno temu... Zrobiłam też piękne dekoracje na przyjęcie urodzinowe, włącznie z mega wielką "jedynką" jako rekwizytem do sesji zdjęciowej, jednak bohaterka dnia nie odstępowała mnie na krok i nie zrobiłam żadnych zdjęć. 


Namalowałam jeden obraz i powiesiłam pięć nowych płócien gotowych do malowania. Tak, to też było w czerwcu. I oczywiście macie racje myśląc, że te płótna nadal wiszą niezamalowane...


O wydarzeniach w Łodzi miały powstawać posty jeden po drugim, bo jak wiecie jest to najbardziej aktywne miasto na świecie. My teraz korzystamy z niewielkiej liczby atrakcji, a nawet jeśli to z reguły związane są ze śpiewaniem, budowaniem z klocków, bieganiem w tunelach czy kąpielami w piłeczkach. Jak było jeszcze na świecie pięknie i ciepło wybraliśmy się na Koncert na Wstążki na Stary Rynek w Łodzi. Tak, dobrze przeczytaliście. Jest tu coś takiego. Niesamowite wrażenie wizualne i dźwiękowe, które możecie pooglądać TU. Przy okazji niedaleko można zjeść pyszne tajskie lody :)


Taka oto moja (już nie) nowa ściana w sypialni...


Pieski, pieseczki, piesulki...


Dostawa nowych kartek na Pakamera.plbłękitnych...


jesiennych...


I nie tylko...

Przedstawiam od lewej: Miecio, Agata, Florka i Klara. 



Trochę nowości w kolorach czerni i bieli...




Oprócz tego wszystkiego, chciałam jeszcze napisać (a nie napisałam)  o wielkiej  (pralce)  Frani którą można podziwiać na ul. Piotrkowskiej i całej reszcie młynków do kawy, kipiących czajników, syfonów itp. O Festiwalu Światła.  O weselach, wycieczkach, spotkaniach. O lecie i jesieni w Ogrodzie Botanicznym. O najnowszych łódzkich muralach. O wszystkim nadzwyczajnym co od kwietnia ugotowałam. O milionie poduszek jakie uszyłam, i o innych szyciowych wyzwaniach. O 50 przemeblowaniach naszego mieszkania. O najnowszej Bridget Jones. Oglądaliście? 



A tymczasem przede mną nowe, bardzo kreatywne, projekty. Jak wiecie nie tolerujemy w naszym domu nic nierobienia. 


3 komentarze:

  1. Czytamy..czytamy..
    Właśnie wczoraj tu zaglądałam z nadzieją, że coś nowego było a ja przegapiłam.
    Wszystkie rękodzieła to małe cuda!! Widać w tych pracach kreatwność i włożony czas.
    Podziwiam i mam dzięki temu kopa do działania, bo ta szaruga i pęd życia zabił we mnie chęć działania:(
    Więc pozytywnie zazdroszczę, dziękuję i całuję :-*
    I czekam na więcej !!!!
    A.B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miecio jaki fajny! I pieseczki!!!!!!! i wstążki i wszystko, ech!

    OdpowiedzUsuń